Praca sezonowa za granicą

0
4515

Jeszcze kilkanaście lat temu –   zanim otworzyły się granice, a tym bardziej przed upadkiem czerwonego ustroju – wyjazd na legendarne „saksy” stanowił dla większości Polaków spełnienie marzeń. Zbieranie holenderskich tulipanów czy niemieckich truskawek stanowiło (w najlepszym wypadku) możliwość przedostania się i zostania na stałe w kraju spoza żelaznej kurtyny lub (bardziej realnie, acz równie optymistycznie) powrót po dwumiesięcznej pracy do kraju z sakiewką pieniędzy, której zawartość wystarczała na zakup nowiutkiego fiacika.

Dzisiaj – mimo że PRL zasłużenie wyzionął ducha, a celnicy stali się bardziej w stosunku do rodaków przyjaźni – praca sezonowa za granicą to wciąż pożądana forma zatrudnienia. Nie korzystają z niej jedynie, jak utarło się to w przeszłości, szukający letniego etatu studenci, ale i dorośli badający grunt, reperujący domowy budżet  i próbujący znaleźć stałą pracę na obczyźnie.

Praca sezonowa za granicą

Niestety, na wszystkie osoby planujące sezonowe, zagraniczne kontrakty czeka spora lista zagrożeń. Wszyscy Polacy wyjeżdżający na współczesne „saksy” powinni też zachować szczególną ostrożność przy okazji wyboru konkretnej oferty. Bo praca sezonowa za granicą tylko z jednej strony może okazać się finansowym strzałem w dziesiątkę. Z drugiej – tymczasowy wyjazd może być nie tylko nieopłacalny, ale i wyrządzić przeznaczonemu na taki pobyt budżetowi sporo krzywdy. Ale zacznijmy od początku, a więc od kwestii, na które należy zwrócić uwagę planując letni lub terminowy pobyt na holenderskiej plantacji tulipanów lub na niemieckiej farmie truskawek.

Tymczasowa emigracja po pracę

W wielu przypadkach, praca sezonowa za granicą nosi legislacyjne znamiona tymczasowej migracji, przez co jej rozpoczęcie wymaga od osoby zainteresowanej podjęcia pewnych, prawnych kroków. O ile w przypadku pracy w krajach zrzeszonych w Unii Europejskiej formalności sprowadzają się zwykle do zera, to na samym początku planowania pracy (na przykład) w Stanach Zjednoczonych – konieczne będzie zdobycie wizy i innych, stosownych pozwoleń. Należy też wiedzieć, że niektóre kraje (w tym kraje zrzeszone w europejskiej wspólnocie) rozgraniczają, że praca sezonowa dotyczy jedynie zajęcia wykonywanego w konkretnych porach roku.

Ponadto, praca sezonowa za granicą – choć jest jedynie periodyczna – z technicznego i praktycznego punktu widzenia wiąże się z koniecznością wynajęcia lokum mieszkalnego i „zarejestrowania” się pod konkretnym adresem. Niektórzy, zachodni pracodawcy wymagają wręcz od swoich napływowych podwładnych, aby ci posiadali stały, lokalny, tymczasowy meldunek – wykorzystywany choćby w celach korespondencyjnych. Dlatego właśnie, w wielu przypadkach wyjazd na współczesne „saksy” związany jest z koniecznością podpisania umowy dotyczącej wynajmu mieszkania i zgłoszenia nowego adresu do stosownych, miejscowych urzędów.

Dodatkowo, podjęcie takiego tymczasowego zatrudnienia za granicą związane jest też z wykupieniem specjalnego ubezpieczenia (taki wymóg stawia nie tylko zdrowy rozsądek, ale i niektórzy pracodawcy) czy wyrobienia dodatkowych dokumentów tożsamości.

Sezonowa praca poza granicami nie tylko na truskawki

Odchodząc od tematu kwestii prawnych, najważniejszy w podjęciu periodycznego zatrudnienia jest oczywiście wybór odpowiedniej oferty. Nie warto w tym wypadku ściśle kierować się obiegowymi prawdami o tym, że letni wyjazd do Hiszpanii jest jednoznaczny z pracą przy zbiorach warzyw i owoców, a tymczasowa praca w Holandii sprowadza się zawsze do pobytu na plantacji tulipanów. O ile postrzeganie „saksów” jako zatrudnienia pożądanego od kilkunastu lat nie uległo zmianie, to periodyczne oferty zawodowe składane Polakom znacznie wyewoluowały i rozszerzyły swój zakres. Po prostu – praca sezonowa za granicą nie jest jedynie pracą letnią. Pod tym pojęciem rozumieć należy bowiem także tymczasowe kontrakty czy propozycje sprowadzające się do pracy przy konkretnych, okresowych projektach. Z takich ofert – przez cały rok! – korzystają programiści, architekci czy graficy.

Z drugiej strony – dla ludzi młodych, nieposiadających doświadczenia zawodowego, marzących o połączeniu wakacji z sympatycznym etatem, liczących na naukę języka i podreperowanie budżetu – wrześniowa praca przy francuskim winobraniu, udział w systemie „Work and Travel” czy letni etat w hiszpańskim barze będzie strzałem w dziesiątkę.

Bez języka, bez doświadczenia, ale z zapałem do pracy

Kolejny plus – oprócz wizji stosunkowo dużych zarobków, możliwości podszkolenia języka czy połączenia etatu z wypoczynkiem – praca sezonowa za granicą odkrywa dla osób, które nie potrafią biegle władać językami obcymi i które nie posiadają ani wykształcenia, ani zawodu, ani doświadczenia. Bo tego typu propozycje kierowane są także dla początkujących na arenie zawodowej studentów czy nawet pełnoletnich uczniów.

Jakby tego było mało, praca sezonowa za granicą otwiera wręcz przed niedoświadczonymi etatowcami możliwości podniesienia swoich kwalifikacji. Nierzadko bowiem zdarza się, że pracodawcy zatrudniający kadry z Polski organizują swoim podwładnym kursy doszkalające czy zajęcia językowe, które nie tylko znacząco podnoszą efektywność takich pracowników, ale i wpływają na wzrost ich wartości na zawodowym rynku.

Ponadto, praca sezonowa za granicą – tak jak miało to miejsce kilkanaście lat temu – ciągle stanowi preludium do naprawdę dużej kariery. Etatowcy wyjeżdżający na „saksy” często zostają na emigracji, nawiązując jednocześnie stałe, lepiej płatne kontrakty zawodowe – między innymi z pracodawcami, którzy zaoferowali im wcześniej okresowe zatrudnienie, a teraz są zadowoleni z ich postępów i chcą zatrzymać ich na dłużej.

Praca za granicą indywidualnie czy z agencją?

Wyjazd do zagranicznej pracy sezonowej po prostu się opłaca. A dokładniej – opłaca się wtedy, kiedy jest zorganizowany w sposób odpowiedzialny i kiedy przebywający na obczyźnie rodak jest pod każdym względem zabezpieczony.

W związku z tym, że taka periodyczna migracja wymaga sporego zaangażowania czasu i środków – większość z osób planujących podjęcie zagranicznej pracy sezonowej decyduje się na zawiązanie współpracy z agencją. To bardzo dobry pomysł, ale pod warunkiem, że firma pośrednicząca jest sprawdzona, a zaproponowany przez nią kontrakt – wiarygodny. Niestety, mimo medialnego nagłośnienia nierzetelności pośredników (którzy – dla przykładu – pobierają od klientów duże prowizje i wysyłają ich do pracy, która nie istnieje), przypadki oszustw czy nadużyć zdarzają się wciąż nader często. Dlatego, przed podpisaniem kontraktu agencyjnego dobrze jest dokładnie zapoznać się z treścią umowy i – przede wszystkim – sprawdzić to, czy pośrednik działa legalnie i czy może pochwalić się dobrą renomą.

Żeby ograniczyć ryzyko wystąpienia nadużyć czy oszustw – zawsze można podjąć się samodzielnej organizacji takiego wyjazdu. W tym wypadku dobrze jest uruchomić sieć kontaktów i odnowić przyjaźnie z dawno niewidzianymi, a mieszkającymi w Holandii czy Norwegii znajomymi. Ich wiedza i doświadczenie mogą okazać się nieocenione, a ich przytulne domy – miejscami otwartymi na gościa z Polski, który dopiero zaczyna swoją przygodę z sezonowym zarabianiem w euro, funtach czy dolarach.

Przede wszystkim jednak, planując sezonowy wyjazd do zagranicznej pracy – czy to zorganizowany samodzielnie, czy przy pomocy agencji – należy zadbać o własne bezpieczeństwo. Nie wolno więc zapominać o ubezpieczeniu i potrzebnych dokumentów. Dobrze jest, jeszcze przed podróżą,  wynająć mieszkanie lub pokój i telefonicznie (dla uwiarygodnienia) skontaktować się z pracodawcą. Należy też zanotować adresy najbliższych, polskich placówek dyplomatycznych, zachować szczególną ostrożność przy podpisywaniu umów i dokumentów, a bliskim, którzy pozostali w Polsce – stale przekazywać informacje dotyczące miejsca pobytu.

[Głosów:4    Średnia:2.8/5]