Niemiecki rynek pracy stanął dla Polaków otworem dość późno, bo dopiero 1-go maja 2011 roku, a więc równo siedem lat po naszym przyjęciu do Unii Europejskiej. Nie spowodowało to jednak masowego exodusu rodaków „za chlebem” – może dlatego, że nawet pomimo barier biurokratycznych byliśmy tam stale obecni już od wielu lat.
W zestawieniach najpopularniejszych krajów obieranych przez Polaków za cel zarobkowej emigracji Republika Federalna Niemiec wiedzie prym, wyprzedzając nawet Wielką Brytanię. Różnica polega na tym, że do Anglii wyjeżdżamy zwykle na dłuższy czas (lub na stałe), zaś w Niemczech poszukujemy przede wszystkim prac sezonowych. Niemniej jednak szacuje się, że naszym zachodnim sąsiadom może brakować nawet ponad 2 milionów rąk do pracy, głównie specjalistów z branży informatycznej, medyczno-farmaceutycznej oraz przemysłowej. Brakuje także finansistów, w tym księgowych. Biorąc pod uwagę przeciętne zarobki w Niemczech – jest to zdecydowanie ciekawy kierunek wyjazdowy.
Lista płac w Niemczech
W Niemczech – podobnie jak w Norwegii czy Szwecji – nie obowiązuje ustawowa płaca minimalna. Wyjątkiem jest kilka branż (w tym budowlana), dla których w 2011 roku wprowadzono uregulowania prawne w tym zakresie. W większości przypadków jednak najniższa stawka godzinowa ustalana jest zwyczajowo na około 8,5 euro brutto. Przeciętnie jednak pracownicy niewykwalifikowani zarabiają w godzinę w granicach 10 euro, co daje „na rękę” mniej więcej 6,5 euro.
Tak jak wszędzie, tak i tu olbrzymi wpływ na poziom zarobków ma kierunkowe wykształcenie, doświadczenie i znajomość języków obcych. W najlepiej zarabiających branżach – farmacji, przemyśle chemicznym i motoryzacji – średni dochód roczny sięga nawet ponad 57 tysięcy euro. Na niewiele mniej można liczyć w bankowości i pozostałych sektorach związanych z finansami – przeważnie są to kwoty w granicach 54 – 55 tysięcy rocznie.
Drastycznie mniejsze natomiast są płace w gastronomii (wyjazd na popularny „zmywak” do Wielkiej Brytanii może okazać się znacznie bardziej opłacalny) i rolnictwie. Lepiej mają natomiast pracownicy przemysłu, chociaż i tu występuje duży rozstrzał w zależności od stanowiska, na którym jesteśmy zatrudnieni. Pracownicy średniego szczebla mogą „wyciągnąć” nawet 53 000 euro rocznie.
Zdecydowanie najwyższe zarobki w Niemczech osiągają natomiast lekarze i informatycy. Wśród tych pierwszych średnia roczna płaca kształtuje się na poziomie prawie 62 tysięcy. Ci drudzy natomiast – mogą liczyć na niespełna półtora tysiąca mniej.
Dla wszystkich Polaków planujących dłuższy wyjazd „za chlebem” do Niemiec istotny może też okazać się wniosek płynący z raportu opublikowanego przez portal rekrutacyjny Stepstone. Okazuje się, że w Niemczech występują spore rozbieżności w przeciętnych płacach uzależnione od regionu. Mogą one sięgać nawet 40%. Najwyższe dochody osiąga się w Bawarii, znacznie gorzej jest natomiast w landach wschodnich – a więc położonych bliżej Polski, na terenie dawnego NRD.
Podatkowe piekło w Niemczech
Jeszcze do 2005 roku pod względem całościowego poziomu PKB Niemcy były – choć trudno w to uwierzyć – trzecią co do wielkości potęgą gospodarczą na świecie. Sytuacja zmieniła się wraz z gwałtowną, globalną ekspansją Chin. Dziś – w przeliczeniu na jednego mieszkańca – wysokość PKB sytuuje RFN na dziesiątym miejscu wśród gospodarek europejskich i siedemnastym w skali światowej.
Niestety dla wszystkich zarobkowych imigrantów – Niemieckie podatki plasują się w europejskiej czołówce pod względem wysokości. Co więcej, oprócz obowiązkowych składek ubezpieczeniowych, pracownik zobowiązany jest płacić aż 3 (a nie – jak w Polsce – jeden) podatki. Najbardziej kontrowersyjnym z nich jest podatek kościelny. Musi go odprowadzać każdy, kto zadeklarował przynależność od konkretnej religii. Istotne jest to, że w przypadku braku takiej deklaracji decydującym argumentem dla fiskusa jest fakt otrzymania chrztu. Dla niemal wszystkich Polaków oznacza to, że podatku tego nie unikną. Jego wysokość to 8 lub 9 procent dochodów.
Pracownicy landów zachodnich muszą także płacić podatek solidarnościowy. Jest on przeznaczony na pomoc gospodarczą dla terenów wschodnich, czyli dawnego NRD. Wynosi on 5,5% i – tak samo jak Niemców – dotyczy Polaków zatrudnionych w zachodniej części kraju.
Najważniejszy jest natomiast podatek dochodowy. Podobnie jak w Polsce – obowiązuje tu skala progresywna, uzależniona od poziomu dochodów osiąganych w skali roku. Zwolnione są z niego osoby zarabiające poniżej 8 004 EUR. Do kwoty 52 881 EUR podstawowa stawka wynosi zaledwie 14%, natomiast od 52 882 do 250 730 euro jest to już 42%. Najlepiej zarabiający pracownicy muszą odprowadzać do budżetu państwa aż 45% swoich dochodów!
Na pierwszy rzut oka niemiecki system podatkowy może się więc wydawać prawdziwym „piekłem”. Na szczęście prawo przewiduje liczne ulgi i zwolnienia podatkowe, a także zwrot nadpłaconych należności. Przygotowując się do rozliczenia z niemieckim fiskusem warto jednak sięgnąć po fachową pomoc, bowiem przysłowiowy „niemiecki porządek” wymaga olbrzymiej skrupulatności podczas obliczeń podatkowych oraz nie toleruje najdrobniejszych nawet przewinień. Na dodatek, niemieckie prawo podatkowe uznawane jest przez specjalistów za jedno z najbardziej skomplikowanych na świecie!
Zarobki w Niemczech a życie
Zarobki w Niemczech – szczególnie wśród wykwalifikowanych i doświadczonych specjalistów – są bardzo atrakcyjne. Nawet pomimo wysokich stawek podatkowych i dużego zróżnicowania w zależności od geograficznej lokalizacji firmy.
Wyższe jednak niż w Polsce są także koszty życia. Jedna z polskich agencji pośrednictwa pracy przeprowadziła prostą analizę wykorzystują tak zwany „statystyczny koszyk zakupowy”. Porównano zatem ceny najpopularniejszych produktów żywnościowych, higienicznych i podstawowych artykułów wykorzystywanych na co dzień w gospodarstwie domowym. Dla wygody bazowano na cenniku niemieckiej – ale obecnej i lubianej także nad Wisłą – sieci handlowej Lidl. Okazało się, że na te same zakupy nad Odrą wydamy średnio o około 35% więcej pieniędzy niż w Polsce. A to oznacza, że w Niemczech żyje się po prostu drogo.
Niemałe obciążenie dla budżetu pracownika – szczególnie sezonowego – mogą stanowić też koszty zamieszkania. Co najmniej 250 euro miesięcznie trzeba poświęcić na zakwaterowanie, o ile zdecydujemy się wynająć pokój w niezbyt drogiej dzielnicy lub skorzystać z propozycji hotelu lub pensjonatu o niewysokim standardzie, nastawionego głównie na pracowników sezonowych. Wynajem małego mieszkania natomiast to już wydatek niejednokrotnie przekraczający 1000 euro.
W ostatecznym rozrachunku okazuje się jednak, że wyjazd do Niemiec – zarówno sezonowy, jak i na dłużej – wciąż może być bardzo opłacalny. Najważniejszą regułą jest tu dobre przygotowanie i unikanie „szemranych” pośredników, którzy dosłownie „polują” na niewykwalifikowanych pracowników bez znajomości języka.
Zarobki w Niemczech – z punktu widzenia Polaków – są atrakcyjne i pozwalają uzyskać „finansowy oddech”. Ten zaś, kto odnajdzie się w niemieckim „ordnung’u” – tak przecież odmiennym od naszych naturalnych narodowych skłonności – może spokojnie planować bezpieczną przyszłość nad Odrą.